Vrotcovia - Lublinianka 1:1

Dzisiaj rozegraliśmy mecz z Lublinianką na trudnym grząskim terenie. Mecz zakończył się podziałem punktów. Rozpoczeliśmy jak zwykle bardzo słabo. Mało brakowało, a już w pierwszej wymianie podań po rozpoczęciu meczu sami strzelilibyśmy sobie tzw. "swojaka". Ostatnio bardzo ciężko nam stworzyć sobie sytuację do strzelenia bramki. Przeciwnik był od nas słabszy, ale na boisku nie było tego widać. Robił co mógł Bartek Czobot, ale sam meczu nie jest w stanie wygrać. Reszta kolegów musi dać mu wsparcie. Jedynie drużyna jako całość może wygrać mecz, ale do tego trzeba walki, zaangażowania, a także kilku celnych podań, i strzałów w światło bramki. Bramkę straciliśmy po błędzie przyjęcia piłki, co doprowadziło do jedynej klarownej sytuacji przeciwnika, ale zakończonej golem. Tracąc piłkę w środku boiska na wprost bramki nie mogło się  inaczej skończyć. I tak dociągneliśmy do dramatycznej końcówki, w której w zamieszaniu podbramkowym udało nam się strzelić (wepchnąć) gola na 1:1. Ostatnie 5 minut pokazało, że jak się nam chce to możemy przeciwnika przycisnąć. Ale 5 minut nie wystarczy by wygrać, trzeba niestety harować cały mecz. Szczęście sprzyja lepszym, a my w tym meczu nie byliśmy lepsi, więc padł zasłużony remis. Na wyróżnienie dziś zasłużył Adaś Kret (aktywnie w bramce i na przedpolu) Bartek Czobot (praca na drużynę od pola karnego do pola karnego) Mateusz Grądziel (bardzo dobra 2 połowa meczu ). Reszta musi pamiętać o tym że, jak TRENUJEMY tak GRAMY w meczu. Niedbałe trenowanie, czyli niecelne podania, niedokładne przyjęcia, niecelne strzały, brak komunikacji, " śmichy hihy"- to co zdarza się na treningu powielamy w meczu, tylko śmiesznie już nie jest. Dlatego ciężko nam nawet zagrać kilka celnych podań, a co mówić stworzyć sytuację podbramkową. Pierwsze celne 4 podania wymieniliśmy w 50 minucie meczu, i było 2 takie "niesamowite" serie. To znacznie za mało żeby wygrać.

Skład Vrotcovi: taki jak w ostatnim meczu + strzelec gola Kamil Sękowski